Kortowskie „Szpilki” nie zagrają w Ekstralidze

Drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn wywalczyła w poprzednim sezonie awans do Ekstraligi futsalu kobiet. Niestety nie przystąpiła do tych rozgrywek i ponownie będzie rywalizowała na parkietach pierwszoligowych.

Sezon 2022/23 dla drużyny AZS UWM High Heels Olsztyn był historyczny. Zespół awansował do ćwierćfinału futsalowego Pucharu Polski, a wcześniej – po latach nieudanych prób – zapewnił sobie awans do Ekstraligi. Jednak już wcześniej Wydział Futsalu i Piłki Plażowej PZPN zatwierdził nową formułę tych rozgrywek – bez podziału na grupy: północną oraz południową.

Mimo sportowego awansu, trzeba przyznać, że udział w najwyższej klasie rozgrywkowej byłby… szaleństwem, aniżeli futsalowym wydarzeniem – czytamy w komunikacie opublikowanym w piątek przez klub z Kortowa. – Zespół składający się ze studentek, które prócz rozgrywek w hali chcą spełniać się jeszcze na boiskach trawiastych: technicznie, zdrowotnie i przede wszystkim z zachowaniem sportowego poziomu – jest nie do zrealizowania. Liczby niestety są brutalne: 22. kolejki futsalowe i tyle samo na trawie, 3 turnieje Akademickich Mistrzostw Polski, 2 turnieje beach soccera – dla dziewczyn łączących sport z nauką i pracą to niestety zbyt wiele…

Innym problemem, który napotkały „Szpilki” jest brak hali spełniającej wymagania Ekstraligi. – Hala Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego nie pomieściłaby większej liczby sympatyków, a hala Liceum Ogólnokształcącego nr 5 również nie spełniałaby wymogów licencyjnych – podkreśla Aleksandra Kojadyńska, kapitan i prezes AZS UWM High Heels Olsztyn. – W tym miejscu chciałabym podziękować Wójtowi Gminy Lubawa Tomaszowi Ewertowskiemu, który wraz z Constractem Lubawa oferował halę w Byszwałdzie. Ostateczne koszty finansowe jakie kształtują się po uwzględnieniu aż siedmiu rywali z południowej części Polski i naszego położenia na mapie są dla nas zbyt wysokie. Po reformie najbliższymi wyjazdami byłby spotkania w Warszawie. Później już nie jest tak kolorowo, bo trasa na część meczów trwałaby co najmniej sześć godzin. Tak byłoby w przypadku pojedynków w Wierzbnie (506 km), Bielsku-Białej (544 km), Krakowie (513 km), Rybniku (517 km), Głogówku (ok. 560 km). Próbowałam to spiąć na wiele sposobów, ale uważam, że rozsądek musi wziąć górę. Dla mnie największą wartość stanowią moje zawodniczki, jeśli one chcą rozwijać się w hali oraz na trawie – chcę im to umożliwić.

Z Aleksandrą Kojdyńską spotkał sie Wojtek Miśkiewicz z Radia UWM FM. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

fot. Paweł Piekutowski